Tym razem opowiadania zainspirowane najważniejszymi światowymi fotografiami.
Pierwsze z nich została wykonana w Nowym Jorku w 1932 i nosi tytuł "Lunch na budowie drapacza chmur".
Życie
zatrzymane w kadrze
Adam,
odkąd pamiętam, chciał zostać budowniczym jak jego tata. Wymarzył
sobie, że tato pomoże mu w dążeniu do tego celu. Na początku
ojciec nie przykładał do tego zbytniej wagi, pomyślał, że może
to jest tylko przelotna myśl syna, dlatego pozwalał oglądać
budowę wieżowca z ulicy.
Raz
w miesiącu wchodził tam wraz z synem i oglądali dwa piętra, bo
tylko tyle za każdym razem zdołali obejrzeć przed przyjściem
pracowników i szefa budowy. Dzięki takim przechadzkom zdobywali
coraz to lepsze kontakty. Nieustannie od dziesiątego roku życia
Adama chodzili razem. Dwa lata później ojciec zdobył się na
odwagę, aby powiedzieć chłopcu prawdę o pracy budowniczego.
Uznał, że to dobra pora, aby Adam miał świadomość, co jeszcze
się dzieje na budowach oprócz wiercenia dziur czy przybijania
gwoździ. Dziś poprosił, aby wyszli szybciej niż zawsze na spacer
po budowie. Gdy dotarli tata zaczął mówić:
-Synu,
uważam że dorosłeś już na tyle wystarczająco, abym mógł ci
powiedzieć prawdę.
-Słucham.
-Nie
powinieneś iść na budowę.
-Ale
tato, dlaczego?
-Uważam,
że nie jest to dla ciebie dobre miejsce. Niedługo ja będę musiał
zakończyć tutaj pracę z powodu mojego wieku. Nie będę mógł tu
pracować. Ta praca jest bardzo niebezpieczna. Oprócz wiercenia i
wbijania gwoździ można zginąć tragicznie. Można spaść z
krawędzi i wiele innych rzeczy można sobie tu zrobić, a musi
zawsze pamiętać, że życie jest tylko jedno! Masz bardzo dobre
wyniki w nauce, lepiej by było, abyś w przyszłości poszedł do
lepszej pracy.
-Tato,
ja nie chcę ci sprawiać przykrości, idąc do innej pracy.
-I
jej mi nie sprawisz. Nie martw się. Zajmij się tym, co kochasz.
-Ja
muszę ci coś wyznać.
-Tak?
-Oczywiście
szanuję twoją pracę i dziękuję, że mówisz mi o tym wszystkim.
Już od dawna moim celem zawodowym nie było budownictwo, lecz
leczenie ludzi, tylko nie wiedziałem, jak ci o tym powiedzieć.
Oczywiście podobały mi się nasze poranne spacery raz w miesiącu,
ale nadal gdzieś miałem tego lekarza w podświadomości, gdzieś na
końcu głowy. Nie chcę sprawiać ci tym przykrości.
-To
dla mnie żadna przykrość. Ja się cieszę, że wybierasz inny
zawód. Sam widzisz, jak zniszczyło mnie 30 lat na budowie, zacząłem
głuchnąć i takie tam. Jeszcze jedna rzecz. Proszę, to zdjęcie
przekazuję tobie. Zostało zrobione parę minut przed tym, jak
zginął mój najlepszy przyjaciel. Robiąc to zdjęcie, byliśmy
młodzi inie zdawaliśmy sobie do końca sprawy, jak to może się
skończyć. Wstając mój przyjaciel Piotr spadł. Również dlatego
mówi ci teraz te wszystkie rzeczy. Weź je sobie, proszę, do serca
i o nich nie zapomnij, a to zdjęcie przekazuj dalej pokoleniom.
Niech cała nasza rodzina ma tego świadomość.
-Dziękuję
tato, kocham cię!
-Ja
ciebie też, synu.
I
takim sposobem do tej pory nikt z rodziny Nowaków nie poszedł na
budowę, a Adam ma już swoją rodzinę i dom,do którego zaczęli
się przeprowadzać. I w jednym z pudeł znalazł to zdjęcie.
Przekazując
to zdjęcie swojemu potomstwu, przekazuję historię, którą
opowiedział mu jego ojciec.
Panta rhei, czyli wszystko płynie, powiedział... Heraklit z Efezu (ur. ok. 540 p.n.e., zm. ok. 480 p.n.e.) – filozof grecki, zaliczany do jońskich filozofów przyrody , urodzony w mieście Efez, w Jonii, u wybrzeży Azji Mniejszej. Autor pism kosmologicznych, politycznych i teologicznych. Pochodził ze szlachetnego rodu. Mało wiadomo o jego dziecięcych latach i edukacji, on sam uważał siebie za samouka i mędrca. Nazywany był „Ciemnym” oraz „Płaczącym Filozofem” ze względu na wariabilistyczną koncepcję świata i człowieka, trudny do zrozumienia styl piśmiennictwa oraz samotne życie, które prowadził. Swoje poglądy przedstawiał za pomocą alegorii i aforyzmów, tak aby mogli je zrozumieć jedynie nieliczni wtajemniczeni. Najbardziej znanym elementem filozofii Heraklita jest koncepcja zmiany jako centralnego elementu świata ( panta rhei , wszystko płynie) , jak Heraklit określił to w słynnym zdaniu „nie...
Ma. I to dużo. Do tego jeszcze trzeba dodać piekarza, winę i karę i...legenda gotowa. Poczytajcie! Legenda o magicznym pręgierzu ze Żmigrodu Dawno temu w XVII wieku żył sobie bogaty piekarz, który był bardzo skąpy i źle traktował ludzi. W Żmigrodzie żyło wielu biedaków, którzy z głodu często okradali jego piekarnię. Piekarz postanowił to zmienić i zamówił kamienny pręgierz. Gdy go przywieziono i zamontowano na rynku, piekarz pomyślał, że skończyły się jego kłopoty, ale tak nie było. Gdy przymocowano do pręgierza jakiegoś biedaka i chciano mu wymierzyć karę, to pręgierz zaczynał się ruszać i sprawiał, że kamienie, które miały trafiać w żebraka, zmieniały kierunek i leciały w stronę piekarza, który ze strachu podskakiwał. Po tym wydarzeniu piekarz postanowił się zmienić. Każdego ranka rozdawał chleb biedakom. Pręgierz został nazwany magicznym, bo zmienił zło w dobro. Przemysław Sobala, 4 c Pręgierz walczący ze złem Dawno, dawno temu w miejscowości Żmigród l...
Komentarze
Prześlij komentarz