"Miłość nie jest dla mnie?"
Jest, jest, jest! A co? Pierwsze pełne opowiadanie kreatywnej literatki! Czytajcie! Ja puchnę z dumy! Dobra robota, Paula.la.la!!!
Miłość nie jest dla mnie?
Jesień...
Prawdopodobnie
najgorsza pora roku, jaka może być. Nienawidzę jesieni, jest taka szara, ponura
i zimna. Jak byłam mała, to kochałam jesień, ale odkąd dorosłam wszystko się
zmieniło.
Nazywam się Aleksandra Tych mam
21 lat, średniej długości farbowane blond włosy i brązowe oczy. Od dwóch lat
żyję w Wielkiej Brytanii. Mieszkam na obrzeżach Londynu, a pracuję w centrum
Londynu w małej kawiarni. Jestem dosyć niską, chudą dziewczyną. Mam tu nawet
paru przyjaciół. Razem tworzymy bardzo zgraną paczkę. W skład tej paczki
wchodzi niska 22- letnia dziewczyna o imieniu May z długimi, rudymi, kręconymi
włosami, szarymi oczami i bardzo jasną karnacją. 21 letni chłopak Jay, który ma
blond włosy (gdzieś tak do uszu), szare oczy, normalną karnację, jest on
średniego wzrostu , 23- letnia Layla, która ma długie, proste, czarne włosy,
szare oczy, jasną karnację, jest ona średniego wzrostu, 20- letnia Page, ma
proste blond włosy do ramion, niebieskie oczy, dosyć jasną karnację i jest ona
średniego wzrostu. 24- letni Tracy, który ma czarne dredy gdzieś tak do ramion,
brązowe oczy, jest on wysoki i ma ciemną karnację.
Tracy ma brata, którego bardzo
chce mi przedstawić, ale przez to, że jego brat mieszka w kompletnie innej
części Wielkiej Brytanii i rzadko kiedy się odwiedzają, jest to ciężkie. Dlatego dopiero teraz mam poznać jego brata.
A dokładniej 17 października w piątek. Jest dzisiaj 13 października,
poniedziałek, godzina 7.45 pm. i bardzo się stresuję. Tracy powtarza mi, że
bardzo pasowałabym do jego brata, ale ja w to nie wierzę. Miłość nie jest dla
mnie.
Do piątku
został tylko jeden dzień. Matko, czemu ten czas leci tak szybko?! Dzisiaj po
pracy idę z dziewczynami do galerii, żeby kupić jakieś ciuchy i buty, ponieważ
wczoraj, kiedy dziewczyny były u mnie, stwierdziły, że „nie mam co założyć”.
Dlatego dzisiaj o 5.20 pm spotykamy się w galerii.
Do galerii przyjechałam przed
czasem więc postanowiłam kupić sobie coś do jedzenia i poczekać na nie. Równo o
6 pm byłyśmy już wszystkie i szłyśmy do pierwszego sklepu. Do domu wróciłam
dopiero po 9 pm z dwoma parami butów, jedną sukienką, jedną parą spodni, dwoma
bluzkami i jedną spódnicą. Jeszcze nie wiem, w co się ubiorę, ale jutro coś
wykombinuję. Niestety dziewczyny niezbyt mi pomogły, ponieważ każda ma inne
zdanie co do mojego jutrzejszego ubioru.
Jest 10.24
am. Czas w pracy strasznie mi się dłuży, a z każdą kolejną minutą coraz
bardziej się stresuję. Z jednej strony jestem ciekawa i chciałabym poznać brata
Tracy'ego, a z drugiej strony mam ochotę powiedzieć, że nie dam rady przyjść,
bo jestem chora i zakopać się w stercie koców z kawą oraz słodyczami, oglądając
jakiś serial, ale wiem, że to by nie wypaliło. Po pierwsze zżerałaby mnie ciekawość,
a po drugie Tracy zabiłby mnie za to.
Po długim dniu w pracy wreszcie
wracam do domu. Umierałam z nerwów. O 5 pm byłam w domu i jadłam obiad, a o 6
pm zaczęłam się szykować do wyjścia. Bardzo długo zajęło mi wybieranie stroju,
w którym poszłabym na spotkanie. Przymierzyłam chyba z jakieś sto różnych
kompozycji ciuchów aż w końcu zdecydowałam, że pójdę w czarnym obcisłym crop
topie, czarnej rozkloszowanej spódnicy przed kolano, czarnych zakolanówkach,
cielistych rajstopach, czarnych butach na obcasie, do tego czarną skórzaną
kurtkę i oczywiście ciepłą długą kurtkę i szalik. Włosy zostawiłam
rozpuszczone, pomalowałam rzęsy tuszem, oczy poprawiłam delikatnie kredką, a
usta zrobiłam delikatnie czerwone. Kiedy spojrzałam na zegarek, przeraziłam
się. Była już 7.55 pm, a spotkać mieliśmy się w jednym z lepszych klubów w
Londynie o 8.05 pm. Stres zaczął mnie zjadać od środka, ale nie mogłam się już
wycofać. W drodze do klubu napisał do mnie Tracy.
Tracy: Gdzie jesteś? My już czekamy.
Ja: Zaraz będę.
Jeszcze brakowało tego, żebym się spóźniła. No i niestety
spóźniłam się. Na miejscu byłam o 8.15 pm. Dobr,a nie jest źle. Spóźniłam się
tylko 10 minut.
Kiedy
weszłam do klubu, uderzyła mnie głośna muzyka i woń alkoholu. Wystrój tego
klubu był bardzo ładny, można powiedzieć, że był on też trochę elegancki.
Pewnie jest tu strasznie drogo. Przeszłam przez cały klub i już myślałam, że
źle przeczytałam adres, kiedy nagle zauważyłam Tracy'ego z jakimś chłopakiem. Był
nawet przystojny. Dużą uwagę przyciągały jego włosy oraz kolczyk w nosie i w
wardze. Jego włosy były podzielone kolorystycznie na pół. Z lewej strony były
czarne, a z prawej różowo-fioletowe. Były one średniej długości (gdzieś tak do
końca uszu). Z lewej strony miał kolczyka w nosie oraz w wardze. Uwagę zwracał
również jego ubiór, a raczej jego kurtka skórzana. Była ona jasnoszara, ale
wpadała trochę w błękit. Z lewej strony na piersi i kawałku rękawa (przy
ramieniu) miała plamę w kolorze jasnego różu. Miała ona również na sobie wiele
napisów, szlaczków lub rysunków domalowanych najprawdopodobniej czarnym
markerem. Wyglądał bardzo ciekawie. Po chwili Tracy spojrzał w moją stronę i do
mnie pomachał. Serce podskoczyło mi do gardła. Tracy szepnął coś do chłopaka
obok, po czym wstał i zaczął iść w moim kierunku.
-
Cześć Alex! - przywitał się ze mną Tracy.
-
Hej. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
-
Czemu się stresujesz? - pytanie chłopaka bardzo
mnie zdziwiło. Skąd on wiedział, że się stresuję? Czy to aż tak widać?
-
Boję się trochę tego spotkania. - odpowiedziałam
zgodnie z prawdą.
-
Nie masz się czego bać. - każdy zawsze tak mówi.
ZAWSZE.
-
Dobra chodźmy już do stolika, a nie stoimy jak
kołki pośrodku przejścia.- powiedział Tracy. Złapał mnie za nadgarstek i
zaciągnął do stolika.
-
A więc tak.. - zaczął Tracy. Kolorowo włosy
spojrzał w naszą stronę.
-
Alex to jest Gustav, Gustav to jest Alex. - przedstawił
nas sobie, podaliśmy sobie ręce i usiadłam do stolika naprzeciwko chłopaków. Po
chwili Tracy poszedł do łazienki, a ja zostałam sama z Gustavem. Super.
-
A więc Gustav, na ile zatrzymujesz się w
Londynie? - zapytałam.
-
Nie wiem do końca na ile tu zostanę, a tak na przyszłość
mów do mnie Gus. - odpowiedział chłopak. W sumie wydawał się być sympatyczny,
ale stres w dalszym ciągu mnie trzymał. Na początku rozmowa nam się totalnie
nie kleiła, ale po dwóch drinkach złapaliśmy wspólny język i bardzo się
polubiliśmy. Tracy w dalszym ciągu nie wracał, ale wtedy nie zwracaliśmy na to
uwagi. Można powiedzieć, że bawiliśmy wyśmienicie przez co zapomnieliśmy o nim.
A co najgorsze przypomniało mi się o nim w drodze powrotnej, kiedy zaczęłam
narzekać na to, że mnie nogi bolą.
-
Ej Gus.. - zaczęłam.
-
Tak? - odpowiedział szybko.
-
Przypomniało mi się, że był z nami w klubie
Tracy, on miał samochód i czemu nie pomyśleliśmy o tym, żeby chociaż taksówkę
wezwać? - Chyba jestem złą przyjaciółką. Dobrzy przyjaciele nie zapominają o
sobie. Ale każdemu się zdarza, prawda? Ja nie jestem złą przyjaciółką.
-
Tracy.. - szepnął cicho do siebie, chyba
próbował sobie przypomnieć, że z nami był.
-
Tracy! - krzyknął po chwili nagle się zatrzymał.
Prawdopodobnie przypomniało mu się, że on z nami był.
-
Jak mogłem zapomnieć o własnym bracie? - Zzapytał,
uznałam to za pytanie retoryczne, więc postanowiłam na nie nie odpowiadać.
-
To co teraz robimy? - zapytałam parę sekund
później.
-
Nie wiem, czy jest sens wracać się po niego.
Jest dorosły, poradzi sobie. - powiedział Gus i znowu zaczął iść przed siebie.
-
No w sumie nie ma sensu się wracać, ale wezwanie
taksówki już by miało sens. - powiedziałam. Nogi mi już odpadały. Wysokie buty
są ładne, ale po tańczeniu w nich strasznie bolą nogi.
-
Masz rację, a tak poza tym gdzie mieszkasz? - zapytał.
Zorientowałam się, że przez cały czas Gustav nie znał mojego adresu i tak
naprawdę przez około pół godziny szliśmy przed siebie.
-
Serio? Przez cały czas szliśmy przed siebie, ja
mieszkam na obrzeżach Londynu. - oznajmiłam. Usiadłam na pobliskich schodach.
Nie wiedziałam, czy mam zacząć się śmiać czy płakać.
-
Naprawdę? - zapytał. Chwilę później usiadł obok
mnie i zaczął się śmiać. Po pewnym czasie sama zaczęłam się śmiać.
-
Z czego się śmiejesz? - zapytałam kiedy się
trochę uspokoiłam, lecz po spojrzeniu na chłopaka wybuchłam ponownie śmiechem.
-
Z całej tej sytuacji. Zapomnieliśmy o moim
bracie, przez pół godziny szliśmy przed siebie, jest jesień, na dworze jest
mróz, a my siedzimy na brudnych, betonowych schodach i śmiejemy się jak opętani.
- powiedział przez śmiech. Nie byliśmy w najlepszej sytuacji. Już chciałam
powiedzieć, że gorzej być nie mogło, lecz zaczął padać deszcz.
-
Pięknie...- powiedziałam. Ja i moje szczęście.
-
Masz jakąś kasę? - zapytał Gus. Zaczęłam przeszukiwać kieszenie. Nic nie
znalazłam.
Nie.. A ty? - Miałam wielką nadzieję, że on coś ma, ale
chłopak spojrzał na mnie z rezygnacją w oczach po czym ponownie wybuchł
śmiechem. Ja też zaczęłam się śmiać. Byliśmy w nieznanej nam części Londynu,
bez pieniędzy, padał deszcz, a mój dom był strasznie daleko. Koniec, końców
trafiliśmy do mojego domu po 1 am. Byliśmy bardzo zmęczeni ( wracaliśmy na
pieszo do mojego domu i w połowie drogi ściągnęłam buty ponieważ było mi
niewygodnie). Gustav nocował u mnie. Tracy
był na nas zły, że o nim zapomnieliśmy, lecz bardzo cieszył go fakt, iż
zaprzyjaźniłam się z Gusem.
Dziś jest ten dzień. 1 listopada,
sobota, godzina 2.53 pm. Dzisiaj o 3.55 pm Gustav miał pociąg. Wracał do
siebie, do Carlisle (miasto w wielkiej Brytanii, 16 km od granicy Szkocji).
Spędziliśmy razem dwa wspaniałe tygodnie. Bardzo przywiązaliśmy się do siebie i
mogę powiedzieć, że został on moim najlepszym przyjacielem. Ciężko będzie mi
wrócić do szarej rzeczywistości. Przez ostatni tydzień Gustav mieszkał u mnie.
Miło było wracać do domu z myślą, że ktoś na ciebie czeka. Mam wspaniałych
przyjaciół, ale teraz coraz ciężej jest się spotkać. Każdy pracuje.. No oprócz
Page, ona studiuje. Jak już wcześniej wspominałam, bardzo przyzwyczaiłam się do
jego obecności, bardzo go polubiłam i bardzo się przywiązałam.
-
Bardzo cię polubiłem, wiesz Lex? - powiedział
Gus. Przez te dwa tygodnie zyskałam nową ksywkę, a mianowicie „Lex”. Raz tak na
mnie powiedział i tak zostało (tylko on tak na mnie mówi).
-
Wiem, ja ciebie też polubiłam. Będę bardzo
tęsknić. -powiedziałam i go przytuliłam. Polubiłam jego perfumy.
-Pamiętaj we wtorki, czwartki i
niedziele o 8.05 pm rozmawiamy ze sobą na skypie. - Przypomniał chłopak.
Ustaliliśmy razem, że we wtorki,
czwartki i niedziele o 8.05 pm będziemy rozmawiać na skypie. Mam nadzieję, że
nasz plan wypali.
O 3.10 pm spotkaliśmy się z Tracym w kawiarni
przy stacji kolejowej. Siedzieliśmy w niej przez pół godziny, potem udaliśmy
się z Gustavem na stację kolejową. Pożegnanie było najgorsze. Przytuliłam Gus'a
i nie mogłam go puścić. Coś nie pozwalało mi go puścić. Wszystko krzyczało we
mnie, kiedy chłopak wsiadał do pociągu. Machaliśmy do siebie, póki pociąg nie
opuścił stacji. Kiedy pociąg nie był już widoczn, rozpłakałam się. To było
bardzo dziwne, ponieważ bardzo rzadko płakałam zwłaszcza w miejscach
publicznych i przy ludziach. Co się ze mną stało? Tracy przytulił mnie, ale to
nie było to samo. Bardzo się przywiązałam do kolorowowłosego.
Dni mijały bardzo powoli. Wszyscy
stwierdzili, że złapałam jesienną chandrę. Cały czas siedziałam w domu
(wychodziłam tylko do pracy albo do sklepu). We wtorki, czwartki i niedziele
równo o 8.05 pm rozmawiałam z Gusem. Rozmawialiśmy czasami do 11 pm. Chciałam
go przy sobie. Jest dzisiaj 14 listopada piątek, godzina 9.46 pm w poniedziałek
będzie pierwsza miesięcznica naszej przyjaźni. Dopiero dzisiaj zdałam sobie
sprawę, że zakochałam się. Zakochałam się w Gustavie Minaj . Kochałam go od
naszego pierwszego spotkania. Z każdym dniem zakochiwałam się w coraz bardziej
w jego uśmiechu, jego włosach, jego oczach, jego kolczykach, jego stylu
ubierania się, jego perfumach, jego wadach i zaletach, w jego charakterze, po
prostu w nim. Pokochałam go całą sobą. Szkoda, że potrzebowałam tyle czasu,
żeby to zrozumieć. Tracy, Page, Jay, Layla.. Wszyscy mieli rację. Kocham go, a
przez to, że za nim tak bardzo tęsknię,
usycham jak róża bez wody. Gus jest moją „wodą”, której tak bardzo potrzebuję.
Chyba muszę mu to powiedzieć zanim będzie za późno. Tylko jak on na to
zareaguje? Co jeżeli zniszczę tym naszą przyjaźń i na zawsze go stracę? Niby
raz się żyje, ale ciężko jest tak ryzykować. Może również nie zareagować tak
krytycznie. Zawsze jest też cień szansy, że on czuje to samo, ale nigdy ma
pewności. I to jest właśnie najgorsze. Czuję się tak, jakbym była w jakiejś
komedii romantycznej.
Dzisiaj jest poniedziałek 17
listopada, miesięcznica mojej przyjaźni z Gusem. Do pracy pojechałam w złym
humorze. Wczoraj nie rozmawiałam z Gustavem. Napisał wczoraj, że nie może
rozmawiać, ale kiedy zapytałam czemu, nie odpisał. Czy ja zrobiłam coś źle? A
może znalazł sobie kogoś? May, Jay i Page mówili, że pewnie naprawdę nie może
rozmawiać, może nie ma prądu itd. Natomiast Layla mówi, że jest aroganckim
idiotą, który chciał się tylko zabawić moimi uczuciami. Nie wierzyłam do końca
w to co mówi Layla, ale byłam na niego zła. Mógł chociaż napisać powód. W pracy
byłam mocno zdenerwowana co odbijało się na tym jak obsługiwałam klientów. Szef
upomniał mnie parę razy. Za karę ja dzisiaj miałam posprzątać i zamknąć lokal.
Do domu wróciłam po 6 pm. Byłam zmęczona, zła i głodna. Marzyłam o tym, żeby
zawinąć się w koc, włączyć serial i coś zjeść. Kiedy doszłam do drzwi od mojego
mieszkania, bardzo zdziwiła mnie biała róża z przyczepioną karteczką. Gdy
weszłam do mieszkania, od razu przeczytałam karteczkę. Był napisany jakiś
adres. Sprawdziłam go w internecie. To była jedna z najdroższych restauracji w
centrum. Ktoś widocznie się pomylił. Przebrałam się w luźniejsze ciuchy i
postanowiłam sprawdzić skrzynkę na listy. Znalazłam kolejną karteczkę. Pisała
na niej data i godzina oraz ten sam adres. 17.11.2017r. Godzina 8.10 pm. Może
to nie jest pomyłka? Po długim namyśle postanowiłam tam pojechać, ale nie
robiłam sobie jakiś wielkich nadziei. Ubrałam się w prostą, białą sukienkę
przed kolano, czarne buty na lekkiej platformie, czarne, cienkie rajstopy, a
włosy zostawiłam rozpuszczone. Na miejscu byłam 5 minut przed czasem. Przed
wejściem do restauracji zobaczyłam kogoś, kogo bym się nie spodziewała. Gustav
stał przed restauracją z bukietem białych róż. Skąd on wiedział, że lubię białe
róże? Co on tu robił?
-
Gustav? - zapytałam kiedy byłam już
wystarczająco blisko i miałam pewność, że mnie usłysz.
-
Mówiłem ci już kiedyś, że nie lubię jak ktoś
mówi do mnie Gustav. To brzmi tak poważnie. - powiedział Gus.
-
Proszę to dla ciebie. - oznajmił i wręczył mi
bukiet białych róż. Te róże były cudowne.
-
O co chodzi? Co ty tu robisz? - zapytałam
zdziwiona.
-
To długa historia.. Opowiem ci później. Chodźmy
do środka. - powiedział, złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć do środka
restauracji. Bardzo miło spędziłam czas, jedzenie było przepyszne, bardzo się
cieszyłam, że jestem tu z Gusem, ale spokoju nie dawało mi to, o co chodzi z
tymi różami, całym tym spotkaniem w tak eleganckiej restauracji.
-
Lex... - Zaczął. Może wreszcie wytłumaczy, o co
chodzi z tym wszystkim.
-
Przeprowadzam się do Londynu. - oznajmił, miałam
ochotę skakać z radości.
-
Jaki jest powód tej nagłej przeprowadzki. - zapytałam
ciekawa.
-
Zrozumiałem coś.. - odpowiedział tajemniczo Gus.
-
Co takiego zrozumiałeś? - zapytałam jeszcze
bardziej ciekawa.
-
Zrozumiałem, że nie umiem żyć bez pewnej osoby.
Zrozumiałem, że kocham kogoś. Kocham prześliczną blondynkę z brązowymi oczami.
Siedzi właśnie naprzeciwko mnie. Lex kocham cię. Wiem, że jest to bardzo szalone,
może nawet dziwne, lecz nic na to nie poradzę. Zanim cię poznałem, byłem
wrakiem człowieka, miałem wiele problemów, ale jak od pierwszego naszego
spotkania wiedziałem, że to ty jesteś tą jedyną. Dla ciebie chciałem zawalczyć
i udało mi się. Dzisiaj jest bardzo ważne święto dla mnie, dla nas i naszej
przyjaźni. Postanowiłem powiedzieć ci to dzisiaj. Chciałem, żebyś to wiedziała.
Nie mogłem tego dłużej ukrywać. Chciałem ci też podziękować. Dzięki tobie
przejrzałem na oczy. Dostrzegłem inne wyjście... – To, co on mówił, było
piękne.
-
Przestań. - oowiedziałam przez łzy. Bardzo
wzruszyło mnie jego wyznanie
-
Dobrze, przepraszam. - powiedział zasmucony.
Wstał i prawie odszedł od stolika, lecz w ostatniej chwili złapałam go za rękę
i zatrzymałam. Był bardzo zdziwiony.
-
Nie o to mi chodziło, chciałam, żebyś przestał,
bo nie chcę się rozpłakać. Ja dzisiaj też chciałam wyznać ci, że cię kocham. –
powiedziałam, po czym również wstałam.
-
Aleksandro, zostaniesz moją dziewczyną? -
Zapytał, a po chwili przybliżył się.
-
Nie. - odpowiedziałam i wybuchłam śmiechem. Gus
na szczęście załapał, że tylko żartuję i sam zaczął się śmiać.
-
To było pytanie retoryczne. - Oznajmił i złączył
nasze usta w długim i pełnym uczuć pocałunku.
Komentarze
Prześlij komentarz